Istambułowe filcaki
Dziś mój pierwszy dzien po wakacjach :(.
Przeżyliśmy dziś z Groszkiem szok o poranku ... opuściliśmy słoneczny upalny Stambuł i wskoczyliśmy w deszcz i 7 stopni celcjusza - o zgrozo !!!!
Nie będę wam tu opowiadać jak było ;) ... nie da się ... ale mam trochę fotek
"na temat"... gdyż filc króluje na bazarach w Istambule.
Stoiska na fotkach można znaleźć na Grand i Arasta Bazar.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No patrz, to my mamy zagłębie truskawkowe, kapuściane, węglowe i inne takie tam, a oni mają filcowe!
OdpowiedzUsuńFajnie, że wróciłaś :)
Pozdrów Groszka, hugs!!!
nie tylko filcowe ;), również dywanowe, skórowe, kawowo -herbaciane ...
OdpowiedzUsuńszkoda że nie ma jak stamtąd przywieźć potraw i smaków ... ale będę próbowała odtworzyć :)
A Groszek codziennie kebaba jadł :D
:) Klawo!!!
OdpowiedzUsuńMoi znajomi niedawno wrócili z Izraela i naprzywozili trochę przypraw, błota z Morza Martwego i liście laurowe zerwane z drzewa. To chyba najlepsze w takich podróżach. I tego mi najbardziej brakuje. Zrywanie liści z drzewa laurowego Chorwacji wspominam wciąż i wciąż :)
I chciało by się tego zabrać tyyyyyle :)
Oj chciałabym mieć takie wspomnienia!!! Dawano nigdzie nie byłam! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń